+ + + +
Komentarze: 0
Bardzo nie lubię takich dni jak ten, mam dosyć wszystkiego, co mnie otacza. Dosyć ciągłych „oszczędności”. Siedzę spokojnie, ale we mnie w środku aż się gotuje, mam ochotę rozwalić wszystkie rzeczy, które są w moim pobliżu. Po jaki c*uj pracować całe życie „dla rządu”??? by po przejściu na emeryturę wegetować w tę sposób? To jest ochrę. Nie jest aż tak tragicznie by trzymać te pieprzone wiaderka, do których zbiera się wodę, bądź myć naczynia w „ten sposób”.
Mam ochotę się rozpłakać, dosyć mam tego wszystkiego, jak nie wyniosę się stąd przez pół roku to zrobię użytek z tej flaszki schowanej w szafce i leków przeciwbólowych, mam akurat trochę 100 ketonalu, w zupełności wystarczy.
Otaczają mnie ludzie a ja czuję się strasznie samotna, gdy Misiu był przy mnie bynajmniej miałam się do kogo przytulić i ktoś mnie wysłuchał nie prawiąc swoich mądrości, po co ja się w ogóle staram? Po co? Jak ONI tylko czekają na moje potknięcia by powiedzieć jedynie „a nie mówiłam/łem, nie miałem racji?” ciągle wszystko jest za mało, niewystarczające, nie ma rzeczy która można by było się cieszyć.
Dodaj komentarz