i… kolejny raz [b]R.[/b] wziął sprawy w swoje ręce i znów jestem w punkcie wyjścia, nie znoszę tego miejsca, ale jestem tu dla niego.
Nie mogę znaleźć tabletek na ból głowy… a boli niesamowicie. Znów pan i władca skansenu gdzieś je skitrał. Mam tego dość.
Jestem na skraju wyczerpania, na szybkiego szukam teraz dla siebie dachu nad głową, królestwo PRL`u już nie stoi dla mnie otworem…
Jak pies który znudził się właścicielom podkulam ogon i idę… gdzieś, gdzieś w nieznane.
... znowu pojawily się wyrzuty ... i wieczorne żyganie w łazience. Czuje się jak chodzący śmietnik, nic poza tym.