Archiwum maj 2008, strona 1


maj 25 2008 come back?
Komentarze (0)

 

Weekend się kończy, podobał mi się, choć mój R. się rozchorował, na szczęście wraca już do siebie, to mnie cieszy. Jest jednak jeden plus tego, nigdzie się nie śpieszyliśmy, nie byliśmy na treningu FA. Nie musiałam słuchać wypowiedzi jakże to nudnych ludzi, którzy tak naprawdę sami nie wiedzą, co chcieliby w życiu osiągnąć i ucieczka z domu, od swoich kobiet, w wolnym czasie, który tak naprawdę właśnie im powinni poświecić, poświęcają tarzaniu się w błocie… i mówieniem, jacy to są oni męscy.

 

Co prawda ja nie zostaje w tym czasie w domu, jako jedyna siedzę gdzieś z boku… ale to nie istotne, widzę że R. zaczyna dostrzegać to co ja widzę do dłuższego czasu. Nie próbowałam mu tego pokazać ze względu by nie powiedział, że go ograniczam czy coś… niech robi to, na co ma ochotę i jeżeli mu to nie pasuje nich z tego rezygnuje, z tym, że sam.

 

Widzę też że coraz częściej myślami powraca do mojego świata (za którym tęsknię) pełnego abstrakcji, surrealizmu i awangardy… zaproszenie Ojca Dyrektora na portal hi5 myślę że nie było przypadkowe. Niebawem czuje, że wrócę na „salony”.

nibynozka   
maj 21 2008 * * *
Komentarze (0)

 

Wczoraj się czułam okropnie, nienawidzę obrywać za coś, czego nie zrobiłam, a tak było. Gdy coś R. nie idzie to standardowo obrywam ja, w końcu jestem najbliżej niego… zaczął mnie szarpać. Po raz pierwszy ktoś to zobaczył, ponad dwa lata tak się dzieje (ostatnio coraz mniej, obiecywał, że nie będzie tego robić, gdy się pilnuje faktycznie dotrzymuje słowa). W momencie, gdy próbowała się mu wyrwać do pomieszczenia wszedł teść. Zaczął go wyzywać, od razu inaczej zaczął się zachowywać. Może ta sytuacja zmieni „to” … jeśli nie to będę kolejną która trwa w TYM bojąc się odejść.

nibynozka   
maj 18 2008 * * *
Komentarze (0)

 

Nie mogę przecież tylko ciągle narzekać prawda? Ostatnie dwa dni nic nie pisałam, jak zwykle zabiegana… udało mi się trochę rozluźnić atmosferę z R. kupiliśmy sobie bańki mydlane, bardzo anty stresowe zajęcie powiem wam, bawiłam się jak 5-cio latka… i to było naprawdę fajne doznanie.

 

A tak z drugiej strony, to chyba cofam się w rozwoju… :P nie no żartuje. Wracając do realnego świata, mamuśka kupiła sobie nową pralkę, cieszę się z tego, śmieszy mnie jednak postawa „pana rowerka” ani grosza jej nie dołożył… a starą to chciał może komuś na działkę wcisnąć… a to coś tam…

 

Całe szczęście, że sklep zabrał tego starocia z popsutym programatorem, (który ten kretyn o mały włos nie zacząłby naprawiać… pewnie byłoby tak jak z jego naprawą „Frani”… pogrzebał, pogrzebał… i jak włączył i pierdolneło to myślałam, że żadnego okna w domu nie ma całego).

 

Na siłowni mniej osób było, pewnie, dlatego że na impresji wszyscy poszli, całe szczęście… męczące jest strasznie słuchanie tych głupot co wygadują, zwłaszcza jak pocisz się na stoperze i masz np. do końca 30 min. A tak a propos dziewczyn które przychodzą sobie popatrzeć/wyrwać jakiegoś kulturystę na siłowni, dziewczyny nie oszukujcie się oni na was nie zwracają uwagi, patrzą się po sobie który lepiej wygląda i któremu co urosło. Skąd wiem? Wiem, rozmawiam z R. z chłopakami.

P. – widzę chudniesz w oczach…

R. – no co ty… przytyłem do 125kg…

P. – żartujesz, nie widać

R. – muszę być najlepszy ;P

Ja: a u mnie coś w ogóle widać?

P. – nie przyglądałem się (w tym miejscu powinna się nad moją głową pojawić taka łezka irytacji jak w filmach Anime)

 

To był nie pierwszy raz, takich sytuacji było wiele, przypominam, że nie schudłam 2 kg tylko 16… wiec musi być coś widać.

 

Nie ważne ;) idę się szykować i jadę na trening FA, szkoda że jest chłodno, ubrałabym coś skąpego to przez te 3 godziny bym się opaliła, tak jak w zeszłym tygodniu.

nibynozka